środa, 18 grudnia 2013

Harley mój to jest to, kocham go...

Wszystko zaczęło się trzy lata temu, kiedy stwierdziłam że dość jeżdżenia jako plecaczek...Pomimo swojego niskiego wzrostu (158cm) postanowiłam zrobić prawko na motocykl i poszukać maszyny dla siebie. Decyzja padła na Yamahe Virago 535:) po części dlatego, że kumpel z  ekipy zmieniał sprzęt i mogłam kupić ją za niższą cenę a z drugiej strony wysokość kanapy pozwoliła mi dosięgnąć nóżkami do ziemi:)Japońskie motocykle mają to do siebie, że nie lubią sie psuć tak więc moim jedynym zadaniem było wlewanie benzyny i w drogę:)) W roku 2009 zjechaliśmy Polskę od morza po Tatry a we wrześniu zdecydowałam się przekroczyć granicę hehehehe (Finsterwalde-wpis poniżej). Tu można byłoby napisać "Virażką jeździłam do końca swoich dni..."gdyby nie moja aktualna praca i ludzie z nią związani. Okazało się, że nie tylko Virażka jest motocyklem dla mnie:) Sportster 883 Low okazał się strzałem w dziesiątkę!!                                     Oczywiście znajda się tacy, którzy stwierdzą, że Harley to gówno bo się pieprzy... Na szczęście moje doświadczenie ukazuje zupełnie inne fakty. Z drugiej strony ciekawe dlaczego większość osób, które tak psioczą na te sprzęty, skrycie marzy o tym wiecznie psującym się Harleyu?. Zdjęcie poniżej przedstawia sporciaka, który będzie wzorem dla moich jesiennych przeróbek:)
Na zakończenie polecam wydechy Screaming Eagle...miodzio;)

Nie znam źródła...proszę o info jeśli wiecie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Śmiało komentuj...nie obrażaj!